Szałwia – Salvia to po łacinie „zbawicielka”. Kto widział czeską komedię „Dziewczyna na miotle”, pamięta może motyw szukania magicznego ,,babskiego ucha’’. A to była właśnie krewna jasnoty – szałwia.
Wraz z filmowymi czarownikami roślinę uwielbiają kucharze oraz prawdziwi szamani (bo dym z palonej rośliny działa odurzająco). Do tego samego gatunku należy ponad 700 rodzajów roślin. Szałwia łąkowa rośnie na suchych łąkach, pastwiskach, kamiennych zboczach czy nasypach kolejowych. Ubogie warunki, w których potrafi przeżyć nie oznaczają, że nie lubi bogatszych gleb.
Szałwię znali i korzystali z niej już starożytni Chińczycy. Doceniali ją najpotężniejsi władcy. Cesarz Karol Wielki (choć niektóre źródła to przypisują jego synowi Ludwikowi Pobożnemu) dodał ją do ‘’Nakazów dla włości cesarskich’’ (listy zawierającej rośliny, które należy uprawiać). Szałwia była lubiana też w klasztorach. Także bardzo często monotonne modlitwy i pieśni mieszały się z buczeniem pszczół, które przyciągał ten zimozielony, osiągający siedemdziesiąt centymetrów wysokości, półkrzew, który kwitnie od maja do czerwca. W ogrodach szałwia woli stanowisko słoneczne, osłonięte przed wiatrem, o lekkiej, dobrze przepuszczającej glebie. Cięższą glebę można przemieszać z piaskiem, albo z drobnym żwirkiem. Szałwia nie lubi kwaśnej gleby, dlatego nie dodajemy torfu. Nawozimy próchnicą z kompostu. Starsze rośliny zasilamy jesienią potasem i fosforem, a na przedwiośniu nawozem azotowym. Jeśli po ,, trzech ogrodnikach’’ przesadzamy sadzonki do gleby, rozmieszczamy je na placykach o powierzchni 40 x 60 centymetrów. Końcówki pędów regularnie przycinamy, aby się krzew ładnie rozrastał. Szałwię można utrzymać do dziesięciu lat, ale najczęściej się odnawia w połowie tego okresu.
Zbieramy dla zielonej apteki
Świeże liście można obcinać o dowolnej porze, ale najwięcej olejków eterycznych gromadzi się w nich w ciągu ciepłych, słonecznych dni w godzinach południowych. Jeśli chcemy zebrać całą natkę, dwa razy w roku obcinamy roślinę na dziesięć centymetrów i później powoli suszymy liście w cieniu. Idealnie ususzone liście i łodygi kruszą się bardzo łatwo. Szałwię można też pociąć na małe kawałki i zamrozić w wodzie, albo zamarynować w oleju, czy jeszcze lepiej – w oliwie. Można ją też kandyzować cukrem lub przechowywać w occie.
Kiedyś mawiano, że komu rośnie w ogródku szałwia, ten nie umiera. Nie trzeba lepszego świadectwa na wiarę w jej lecznicze moce. Ma aż trzy procenty olejku eterycznego, w którym znajdują się: kamfora, tujon, salwiol, cyneol i borneol. Występują w nim też taniny, flawonoidy, kwas rozmarynowy, substancje podobne estrogenom oraz gorzkie substancje, z których jest najważniejszy karnozol działający przeciwbakteryjnie. Kto nie lubi analiz chemicznych, niech oceni opis jej działania: pomaga w problemach z trawieniem, skurczach, chwianiu się kończyn, wzdęciach, rozwolnieniach, chorobach rdzenia kręgowego, gruczołów i wątroby. Po zimie szałwią oczyszczamy organizm i ograniczamy z jej pomocą skutki syndromu wiosennego osłabienia. Okłady i maści z szałwii stosuje się przy cukrzycy, słabym sercu i migrenach. Rozdrobnione liście i maści pomagają na ugryzienia owadów.
Chemiczne antyperspiranty działają tam, gdzie je zastosujemy. Ale szyja, twarz czy plecy i tak pozostają nie chronione. I tu przydaje się szałwia. Napar z niej ogranicza nerwowe pocenie się. Jakby tego było mało, za pomocą szałwii wybiela się zęby (w średniowieczu damy i zniewieściali młodzieńcy wykorzystywali jej gałązki jako szczoteczki do zębów). Wywarem z szałwii czyścimy cerę i usuwamy łupież.
W kuchni i jako magiczny kwiat
Liście szałwii są smaczne. Potwierdzają to też gąsienice, które je uwielbiają (gąsienica to de facto jedyny szkodnik zagrażający roślinie). Wykorzystać je możemy też i my. Świeżo rozgniecione liście potrafią w czarodziejski sposób zmienić smak farszu, czy tłustego dania mięsnego. Poza sezonem wykorzystujemy ją w postaci suszonej. Nadaje się do kiełbas, ryb i różnego rodzaju sosów. Ciekawie podkreśla smak przetworów mlecznych, smaczna jest z marynowanymi serami czy w szałwiowym maśle. Usmażona na małym ogniu w dużej ilości masła staje chrupiąca. Takim wonnym masłem możemy polewać knedliki, czy kopytka. Można ją wypróbować w gorącym mleku. Jej liście można też panierować w cieście i smażyć jak kwiaty bzu czy akacji. Przeciwko zmęczeniu stosuje się tzw. wino z szałwią – 75 gramów zmiażdżonych, świeżych liści szałwii dodajemy do butelki czerwonego, wytrawnego wina. Zakorkowujemy i zostawimy w pokojowej temperaturze na dwa tygodnie. Po upływie tego czasu wino przelewamy do naczynia z ciemnego szkła i co dzień przed snem pijemy mały kieliszek.
Zielony kolor liści szałwii przekrywa gęsty meszek z delikatnych włosków, dzięki którym roślina ma rozmyte kontury oraz tajemniczą srebrnoszarą barwę. Może właśnie dlatego szamani z różnych kultur oraz ludzie zafascynowani mistyką przyrody wykorzystują szałwię do różnego rodzaju rytuałów, medytacji czy podróży astralnych. Bez względu na to, czy ją wykorzystujemy do celów magicznych czy w kuchni, powinniśmy zachować ostrożność. Szałwia zawiera bowiem tujon, który w większych ilościach może być trujący i wywoływać halucynacje.
Ogród za oknem
Szałwiom za oknem może w skrzynkach towarzyszyć lawenda, tymianek i macierzanka. Wszystkie wyżej wymienione rośliny dobrze znoszą pełne słońce i nie przeszkadza im odrobina suszy. Oryginalna odmiana dobrze znosi mrozy, warianty kolorowe są delikatniejsze. Na zagonach szałwię przykrywamy gałęziami z drzew iglastych, a rośliny w doniczkach przestawiamy do chłodnego, jasnego pomieszczenia. Dzięki temu możemy korzystać z wonnych szałwiowych listków również zimą. W domowych warunkach dobrze jest co roku szałwię redukować. Zbyt duże korzenie w doniczkach jej szkodzą.
Tekst i foto Hobbybezgranic, tłumaczenie Fan